DOBRE STRONY KORONY – CZYLI CZEGO NAUCZYLIŚMY SIĘ PO ROKU NA HOME OFFICE?

Gdyby ktoś nam powiedział w marcu 2020 roku, że na home office spędzimy cały rok, a pewnie i dłużej, nie uwierzylibyśmy. Do dziś pamiętamy, jak pakując swoje laptopy wierzyliśmy, że sytuacja potrwa dwa tygodnie, maksymalnie miesiąc. Szybko okazało się, że z nową rzeczywistością musimy zapoznać się na nieco dłużej – a co za tym idzie, postarać się jakoś zagospodarować sobie czas spędzony w domu.

JEDNO SŁOWO: DZIWNY

Nie ma wątpliwości, że rok 2020 zostanie w naszych głowach na długi czas. A gdybyśmy mieli go podsumować jednym słowem, byłoby to słowo: dziwny. Ten rok był po prostu dziwny, nietypowy. Z racji trudnej sytuacji w naszym kraju, w dalszym ciągu pracujemy głównie z domu. Bywają lepsze i gorsze dni, jak zawsze, jednak wspólnie staramy się radzić sobie jak najlepiej. O naszych pierwszych wrażeniach na temat pandemicznego home office możecie przeczytać TUTAJ.

Jednak to nie będzie kolejny wpis o tym, jak efektywnie pracować z domu 😊 Tym razem postanowiliśmy zapytać Limangosów, jak wykorzystali ten rok – co, mimo trudnej sytuacji, udało im się osiągnąć lub zobaczyć, a czego nauczyć. Okazuje się, że wrażeń nam nie brakowało – dowody poniżej.

KTO WYKUPIŁ DROŻDŻE?

Więcej czasu w domu i zamknięte restauracje oznaczają więcej gotowania w domu. I musimy przyznać, że trochę nam się to spodobało, bo wielokrotnie wspinaliśmy się na wyżyny swoich kulinarnych umiejętności.

Myślę, że w tej kwestii nie będę zbyt oryginalna, ale podobnie jak większość ludzi na początku lockdownu wykupiłam roczny zapas drożdży i piekłam tyle, że aż mój piekarnik błagał o litość. Nie ograniczałam się tylko i wyłącznie do ciasta drożdżowego, chociaż muszę przyznać, że pizza, chałka i bułeczki owsiane najczęściej się przewijały. Niestety bardzo szybko o litość zaczęły błagać też jeansy, ale tutaj z pomocą przyszedł rower, bieganie i treningi jogi na youtube’ie. Chociaż nie ukrywam, że fajnie byłoby kiedyś jeszcze wrócić do akrobacji na rurze czy hoopie 😊 – mówi Ania Jóskiewicz, Junior Performance Marketing Specialist.

O przygodach w kuchni mówi także Małgorzata Lewandowska, Campaign Coordintator Team Leader: W marcowo-kwietniowym szale kupiłam zapas drożdży, co przełożyło się później na różne wypieki. Jest to też pewnego rodzaju forma rozrywki, chociaż na pewno nie był nią moment, kiedy sernik przy wkładaniu do piekarnika zrobił „FIK” i znalazł się na jego szybie, w szczelinie uszczelki, w szufladzie i wszędzie dookoła.

Gdy w późniejszym czasie restauracje zostały otwarte, również chętnie z tego korzystaliśmy, wspierając wrocławską gastronomię – trzeba przyznać, że miło było zjeść coś przy stoliku 😊

SZPAGAT, JĘZYKI I ROBIENIE ŚWIECZEK – NASZE PANDEMICZNE SKILLE

Co robić, żeby nie zwariować? Np. zacząć robić coś, o co wcześniej byśmy się nie podejrzewali lub nauczyć się czegoś, co znacznie ułatwi nam życie.

Każdy, kto mnie zna, wie, że daleko mi do „sportowego świra” i raczej unikam nadmiernego wysiłku fizycznego. Jednak znudzona rutyną związaną z ciągłym siedzeniem w domu postanowiłam zacząć się rozciągać. Udało mi się nawet systematycznie ćwiczyć, a z tym też zawsze był u mnie problem. Po kilku miesiącach udało się zrobić szpagat, taki mały sukces, który bardzo mnie zmotywował 😊 – mówi Marta Jarząb, Junior Performance Marketing Specialist.

Żeby zachować odpowiedni balans w życiu nauczyłam się robić domową pizze, którą bardzo chętnie nagradzam się po ćwiczeniach 😀 Moim najnowszym hobby jest robienie świeczek. Ciekawe, co przyniosą kolejne miesiące!

W tym samym czasie wielu z nas pobierało aplikacje do nauki języków (lub dostęp do kursów online), co na pewno pomoże nam nie tylko w pracy, ale i podczas wyjazdów zagranicznych, których mocno wyczekujemy.  W czasie pandemii wiele firm organizowało ciekawe webinary, w których było nam nieco łatwiej uczestniczyć, a także krótkie szkolenia np. z zarządzania czasem, znajomości Excela, Photoshopa czy innych narzędzi – z tego również chętnie korzystaliśmy.

Były też bardzo praktyczne umiejętności, tak jak w przypadku Ani Jóskiewicz. Zamknięte salony fryzjerskie pozwoliły mi na odkrycie miliona sposobów na zaplecenie włosów (pytanie ,,co ty pleciesz?” nabrało nowego znaczenia). Do tej pory warkocze nie były moją mocną stroną, ale w końcu znalazłam czas by popracować nad techniką i zaczęło to jakoś wyglądać. Nad upięciami jeszcze pracuję, bo niestety nie jest to aż tak prosta sprawa, jak to pokazują tutoriale fryzjerskie. Szczególnie gdy robi się je na własnej głowie 😊

Nieoficjalnie wiemy, że wiele naszych Limangosek nauczyło się samodzielnie robić hybrydowe paznokcie lub stylizować brwi henną – nowe umiejętności zawsze w cenie!

WIELKIE ZMIANY

Nie będziemy oryginalni pisząc, że dynamicznie zmieniająca się sytuacja na wielu z nas wymusiła zmianę planów w wielu prywatnych kwestiach. Tym bardziej więc cieszyliśmy się, gdy udało się zrealizować choć ich część.

W dniu swoich urodzin dowiedziałam się, że jest zgoda na organizacje wesel do 150 osób i był to najlepszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć. Zaraz po tej informacji wzięłam się za przygotowywanie zaproszeń, które z uwagi na nadmiar wolnego czasu, zdecydowałam się przygotować własnoręcznie i tym samym odkryłam swój mini talent – opowiada Izabela Bargieł, Team Leader Zespołu Opisów. Jako jednym z nielicznych udało nam się zorganizować nasz ślub i wesele w pierwotnie zakładanym terminie. Po weselu udało nam się także pojechać w podróż poślubną do Grecji, a zaraz po powrocie intensywnie wzięliśmy się za poszukiwanie naszego wymarzonego mieszkania. Proces zakupu przebiegł dosyć sprawnie i od końca stycznia cieszymy się naszym własnym M4.

W 2020 roku spora grupa Limangosów miała swoje prywatne sukcesy. Było kilka przeprowadzek, był zakup działki, powroty na studia i obrony magistra – co tu dalej mówić, działo się dużo!

NOWI CZŁONKOWIE RODZINY

Kto najbardziej skorzystał na akcji #zostańwdomu? Prawdopodobnie nasze zwierzaki. Nie da się ukryć, że w czasie pandemii wielu z nas mogło swoim pupilom poświęcić więcej uwagi – spacery były dłuższe, a czasu na głaskanie zdecydowanie więcej.

Część z nas zdecydowała się nawet na powiększenie rodziny – np. Anna Stroiwąs, Senior Customer Specialist.

Tuż przed ogłoszeniem lockdownu przeprowadziliśmy się na własne M, więc akcja #zostańwdomu dała nam okazję do tego, by nacieszyć się nowym mieszkaniem. Natomiast kilka miesięcy później pojawił się w nim niedźwiadek, czyli pies rasy samoyed.  A właściwie to niedźwiedzica, której nadaliśmy imię Essa. Od razu podbiła serca nasze i naszych bliskich. Choć pierwsze tygodnie opieki nad szczeniakiem były ciężką fizycznie pracą, to i tak staraliśmy cieszyć się każdą chwilą. W końcu pieski szybko rosną. Essa ważyła 5 kilo w momencie odbioru, obecnie waży ok. 22 kilo, a docelowo będzie to 30 kilo szczęścia. To bardzo towarzyski, przyjacielski psiak, który na spacerach uwielbia witać się z innymi czworonogami, gonić ptaki i obserwować bawiące się w parku dzieci. W domu najchętniej przynosi zabawki lub leży na łóżku.

O swoim pupilu opowiada także Barbara Raczyńska, Junior Campaign Coordinator. Mój rok 2020, któremu nieodłącznie towarzyszyła pandemia był prywatnie raczej udany. Przede wszystkim pojawił się u mnie w domu mały diabeł – Cheddar (nie dajcie się zwieść tym słodkim oczkom).

W naszych domach pojawiło się także mnóstwo roślin – okazuje się, że zajmowanie się kwiatkami to całkiem przyjemne zajęcie, a do tego zyskujemy kolejny temat do rozmów podczas spotkań online.

Po dniach spędzonych w sklepach budowlanych i meblowych udało mi się przeprowadzić i spędzić w nowym mieszkaniu pierwsze święta. Zostałam też „roślinkową mamą” (na zdjęciu jest tylko część moich pociech…). Myślę, że moda na rośliny jeszcze z nami trochę zostanie, ale to dobra moda! – mówi Basia Raczyńska.

W trakcie pandemii mocno wzbogaciła się również moja kolekcja roślinna. Miałam kilka doniczek wcześniej, ale okazało się, że zwłaszcza w zamknięciu chcemy otaczać się czymś przyjemnym, na czym można zawiesić wzrok. W moim (i nie tylko moim, roślinne trendy mocno wystrzeliły w internecie) przypadku są to rożne „badylki”, które kupiłam (i kupuję nadal 😃) w tym czasie. Piszę zresztą te słowa otoczona 6 roślinami stojącymi za monitorem na biurku – mówi Gosia Lewandowska z zespołu Koordynatorów Kampanii.

MAŁE PODRÓŻE

Podróże zagraniczne były mocno ograniczone (chociaż niektórym z nas udało się wyskoczyć do krajów, w których sytuacja była bardziej stabilna), dlatego chętnie odwiedzaliśmy różne rejony Polski.

O swoich odkryciach mówi Gosia Lewandowska. Wirus pokrzyżował mi plany wypadu do Gruzji i Armenii (ale kiedyś dotrę na ten Kaukaz!), dlatego zaczęłam szukać możliwości w najbliższym regionie. Hotele były pozamykane, więc dalsze wypady były trochę problematyczne, ale wstając wcześnie rano można zaplanować mikrowyprawę w rejonie Dolnego Śląska. I stąd wyprawy po górach, głównie Sudetach Wałbrzyskich, Górach Kamiennych i Górach Sowich. Nie spodziewałam się, że to tak fantastyczne rejony, z ciekawymi szlakami, na których można odpocząć, a także doładować energię wydrenowaną w ciągu tygodnia. Bardzo cenię opcję home office, jednak czasem mam poczucie, że spotkania online potrafią bardziej zmęczyć, niż te standardowe w biurze.

Część z nas wyruszyło pod namiot, odpoczywaliśmy nad polskim morzem, a także na Mazurach czy w Bieszczadach – tylko spójrzcie na te widoki!

Nikt z nas nie wie, ile jeszcze potrwa ta nietypowa sytuacja. Robienie dalekosiężnych planów często może skończyć się różnie – to jednak nie oznacza, że chcemy stać w miejscu 😊 Wierzymy, że można znaleźć jakieś zajęcie dla siebie, rozwinąć się, nauczyć się czegoś nowego, poznać nowe miejsca. Nie tracimy motywacji i czekamy, aż będziemy mogli spotkać się wszyscy w naszym gronie <3

Zostań jednym z nas