W ciągłym biegu

Nie jest tajemnicą, że w limango kochamy urodzinowe ciastka i cukierki. Wspólne śniadanie i pizzę. By wyrównać potem bilans kaloryczny… ruszamy się! Nie do końca wiadomo, kto zainicjował wspólne bieganie, ale faktem jest, że coraz większa liczba limangosów nie może się doczekać Biegu Firmowego, Mikołajowego czy Survival Race. Biegamy dla zdrowia i dla frajdy. Dla siebie i żeby wspierać cele charytatywne.

Mimo tego, że pytanie „Czy lubisz biegać?” coraz częściej pada podczas rozmów kwalifikacyjnych w naszej firmie, wielu z nas ma w głowie raczej negatywne wspomnienia związane z tym sportem – głównie z czasów szkolnych, gdzie biegało się przede wszystkim dla oceny. Tym bardziej cieszy nas to, że nawzajem motywujemy się do tego rodzaju aktywności.
Biegać zaczęłam dokładnie 2 lata temu – widząc, że w limango wiele osób uprawia ten sport i że organizowane są liczne imprezy biegowe, postanowiłam wziąć byka za rogi. Okazało się, że wszystko siedzi w głowie i zależy od naszego nastawienia – zaczęło się od 3km, później 5km, 10km, aż w końcu doszło do 22km i… kolejne wyzwania przede mną! – mówi Marta Ruszlewicz, Head of AME. Marta stale bierze udział w drużynowych biegach, a także jest niezwykle aktywna po pracy.

Bieganie polubiła również Gosia Lewandowska, na co dzień Team Leader w dziale AME: – Cieszę się, że udało mi się pokonać ogromną niechęć, jaką darzyłam tę dyscyplinę. Okazuje się, że można! Wystarczy podejść do tego inaczej niż w szkole, wziąć ze sobą muzykę z energetycznymi kawałkami do biegania, oraz nastawieniem: „ja nie dam rady?” i można zaczynać! Do tej pory wzięłam udział w Survival Race, Biegu Firmowym i dwukrotnie w Biegu Mikołajów.

Biegamy również dla satysfakcji i pokonywania swoich słabości– tak jak Rafał Kogut, jeden z naszych grafików:
– Parę lat temu biegałem regularnie, ale raczej dla kondycji i sylwetki, niż po to, aby startować w maratonach. Jednak brakowało mi motywacji i po paru treningach zwykle przerywałem – zwykle latem, gdy robiło się dużo cieplej. Jednak pracując w limango postanowiłem wziąć udział w Biegu Mikołajów – po to, aby udowodnić sobie, że dam radę i że z moją kondycją nie jest aż tak źle. Mimo zakwasów następnego dnia, było warto!

WTF… gdzie jest finish?

Jako #limangoteam uwielbiamy wyzwania – dlatego chętnie bierzemy udział w biegach z przeszkodami, takich jak Survival Race i Runmageddon, które zawsze wspominamy z uśmiechem na twarzy, mimo tego, że nie należą do najłatwiejszych.
– Swój pierwszy Survival Race wspominam jako świetną zabawę. Wybrałam wtedy najkrótszy, 3-kilometrowy dystans, na którym czekało na nas aż 15 przeszkód – według mnie najtrudniejszą z nich było przejście po desce nad rowem
– wspomina Marta Ziemińska, Customer Service Specialist. Na trasie takich biegów trafiliśmy również na kąpiele w kostkach lodu, wspinaczki po kilkumetrowych ściankach i wszechobecne błoto – jednak to wszystko składało się na doskonałą zabawę, której z pewnością nie zapomnimy.

Survival Race będzie kojarzył nam się również z wprowadzeniem stroju, który zdecydowanie wyróżnia nas spośród innych drużyn.  
– W pewnym momencie stwierdziliśmy, że potrzebne są limangowe koszulki na firmowe biegi – tak powstały wyjątkowe modele w magentowym kolorze z napisem na plecach „WTF Where’s the finish?”. Gdy wszyscy czołgaliśmy się w błocie w tych koszulkach, przechodziła nam przez głowę myśl: czy to się wypierze? Na szczęście i koszulki i nasza ekipa na Survival Race okazały się niezniszczalne!
– dodaje nasz CEO, Martin Solarski.

W grupie siła

Motywacja drużynowa jest u nas niezwykle silna – bez tego byłoby trudno pokonać tak wiele przeszkód, co wielokrotnie powtarzają limangosi.
– Pamiętam z pierwszego Survival Race, że Martin pomagał nam wszystkim (chociaż sam nie brał udziału na tym dystansie) na przeszkodzie „wieloryb” oraz na rampie – to właśnie on wciągnął mnie na górę
– wspomina Ola Filipowicz, Performance Marketing Specialist. Podobne zdanie ma również Marta Ziemińska:
– Biegi przeszkodowe to super integrujący sport – kiedy biegniesz w grupie limangosów, wiesz, że zawsze możesz na nich liczyć. Nie ma sytuacji, że zostawiamy się na trasie – kiedy rozpoczynamy bieg jako team, kończymy go jako team.

Wzajemna pomoc to jedno, ale równie ważny jest doping! Według Klaudii Goryś z zespołu analitycznego, nasza firma to spora dawka motywacji oraz wsparcia podczas takich biegów. W limango startowałam w Biegu Mikołajkowym, w Survival Race i Runmaggedonie – w dwóch ostatnich wielu przeszkód nie pokonałabym samodzielnie i bez dopingu zespołu. Dodatkowo masz z kim dzielić swój mały sukces, bo w zasadzie wiesz, że dokonaliście tego razem.

Stale motywujemy się do brania udział w takich wydarzeniach.
– Dzięki temu, że biegi z przeszkodami mają różne dystanse, można sprawdzić się na najkrótszym i stopniowo podnosić poprzeczkę. To naprawdę ogromna zabawa i satysfakcja, a razem zawsze raźniej! Cieszy mnie również to, że podczas każdego biegu mamy swoich limangowych kibiców – to dodaje energii za każdym razem
– podkreśla Martin.

Pewnie, że warto!

Mimo zmęczenia, siniaków, a nawet blizn, każdy z limangosów, który wziął udział w chociaż jednym z biegów nie żałuje swojej decyzji. Marta z Teamu AME mówi, że to nie tylko ogromna dawka endorfin czy doskonale spędzony czas razem, ale także świetny sposób na spalenie setki kalorii (co można uznać jako rozgrzeszenie wspólnie jedzonej pizzy w biurze czy wypadów na lody, prawda?). O wzajemnej motywacji do uprawiania sportu mówi również Ola:
– Z roku na rok, coraz więcej osób w limango próbuje swoich sił w sporcie. A kiedy codziennie słyszy się o treningach, zdrowym jedzeniu, to aż chce się wstać z kanapy i zacząć coś robić! Poza tym, warto przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz miało się okazję czołgać w błocie? Prawdopodobnie było to w dzieciństwie i było to super uczucie. Tak samo człowiek czuje się podczas Survival Race, więc warto spróbować choćby raz
.

Klaudia podkreśla, że praktycznie każdy może wziąć udział w zorganizowanych biegach:

– W dystansie na 3 km można spróbować swoich sił nawet bez wcześniejszego przygotowania – sprawdziłam to na własnej skórze, wiem co mówię! Nie warto wahać się ani przez chwilę – takie wydarzenia pozostają w pamięci na długo, a z pomocą #limangoteam nie ma na trasie takej przeszkody, jakiej nie dałoby się pokonać wspólnymi siłami.

– Mimo tego, że błoto i lodowate kąpiele nie należą do moich ulubionych rzeczy, dziewczyny z mojego zespołu skutecznie motywowały mnie do dalszego biegu. Warto brać udział w takich imprezach – chociażby po to, żeby po latach nie wyrzucać sobie, że się tego nie zrobiło. Do biegania trzeba podejść na spokojnie i pamiętać, że początki zawsze są trudne, a potem już jest tylko lepiej. – zachęca Gosia.

Dlatego właśnie nie możemy się doczekać kolejnych biegów – z każdą edycją mamy coraz bardziej liczną drużynę. Chcesz pobiec w naszej magentowej koszulce? Sprawdź nasze aktualne oferty pracy i zobacz, kogo szukamy.

Zostań jednym z nas