Kiedy byłem dzieckiem…

Przyznajcie się, kto z Was ciągle świętuje, albo chciałby świętować, Dzień Dziecka? Choć jesteśmy dorośli wciąż mamy w głowie dużo szalonych pomysłów, jak wtedy, gdy byliśmy dzieciakami. Snuliśmy wtedy marzenia o tym, kim będziemy gdy będziemy już mogli chodzić do pracy. Komu z nas udało się trafnie przewidzieć swoją przyszłość?

Ze wspomnień z dzieciństwa przepytaliśmy koleżanki i kolegów. Niektórych udało się nawet namówić na zdjęcia z tamtego okresu – uwaga, są niesamowicie urocze!

Od księżniczki do managera

Niektórzy od początku wiedzieli kim chcą zostać w przyszłości i przez lata trzymali się tych planów (co nie znaczy, że dziś naprawdę skaczą na trampolinie w cyrku, albo budują mosty). Inni, tak jak Iwona Druszcz, manager kampanii, dosyć często zmieniali swoje marzenia:
W wieku 6 lat chciałam być księżniczką, później jednak stwierdziłam, że to zbyt banalne i że małych księżniczek jest zdecydowanie za dużo. Postanowiłam, że może zostanę Elastyną z bajki „Iniemamocni”, jednak i tu pojawił się problem: nie byłam tak giętka, jak ona… Na początku byłam załamana, ale to otworzyło mi oczy na inne zawody. Przyszła więc kolej na tłumacza! Szybko jednak zmieniłam zdanie – na przestrzeni lat chciałam być jeszcze księgową, kosmetyczką, fryzjerką… Jednak życie poukładało się nieco inaczej i jest mi z tym bardzo dobrze – śmieje się.

Kto z nas te 17 – 20 lat temu mógł przypuszczać, że kiedyś będziemy pracować “w internecie”? Nikt ze znajomych dorosłych nie pracował wtedy jeszcze w e-commerce. Kiedyś miało się zupełnie inne marzenia! Zwraca na to uwagę Ewelina Łabędź, dziś Team Leader działu tłumaczeń:

– Kiedy byłam mała, nie istniało coś takiego jak internetowy klub zakupowy i online shopping. Wtedy chciałam zostać pielęgniarką, jak moja mama. Nie pozwoliła mi, więc wybrałam inny kierunek, za co jestem jej dziś bardzo wdzięczna”.

Z własnym Panem Nilssonem

Gdy byliśmy mali większość z nas chciała pracować w bardzo użytecznych zawodach. W swoich marzeniach byliśmy lekarzami, nauczycielami. Byli też tacy, którzy od małego chcieli sięgać gwiazd – czasem nawet dosłownie!
– Gdy byłem mały chciałem zostać astronautą. W dzieciństwie często próbowałem ‘wyłączyć’ grawitację osiągając oszałamiające prędkości i wysokości na huśtawkach – im wyżej, tym lepiej, nawet kosztem upadku. Niestety życie potoczyło się inaczej, ale gdyby ktoś dziś zaproponował mi podróż rakietą – na pewno bym się nie zawahał!” – mówi Martin Solarski, nasz CEO.

Joanna Duchnik z Teamu CRM również planowała zupełnie inną ścieżkę kariery:
– W dzieciństwie chciałam zostać Pipi Långstrump! Na szczęście moi rodzice nie wybijali mi tego pomysłu z głowy, wręcz przeciwnie –  na balu przebierańców byłam nawet Pipi, która miała własnego Pana Nilssona! Od tamtego czasu widzę w sobie Pończoszankę – nigdy nie brakuje mi pomysłów i mam bardzo bogatą wyobraźnię, chociaż nie mieszkam z małpą, ani z koniem… jeszcze!”  
Asia póki co mieszka z królikiem i psem, ale wszystko przed nią!

A ja zostanę smokiem!

– Nie do końca pamiętam, kim chciałem zostać, gdy dorosnę… W dzieciństwie co prawda bardzo lubiłem Strażaka Sama, ale lanie wody to obecnie mi chyba tylko w niektórych wypowiedziach zostało – podchodzi żartobliwie do tematu Michał Szydło, Team Leader Analytics & Shop. 

A jak swoje dzieciństwo wspomina Agnieszka Chojnacka, Team Leader zespołu graficznego?
Uparcie przebierana za księżniczkę miłośniczka smoków – to ja. Smokiem chciałam być zawsze, mimo że mama twierdzi inaczej. Nawet w zerówce kiedy dostaliśmy za zadanie narysować siebie w przyszłości – narysowałam pięknego multikolorowego smoka (tą taką specjalną kredką która rysowała na kilka kolorów na raz!). Dziwnym trafem nie mogę nigdzie teraz znaleźć tego dzieła”. – upodobanie Agi do kolorów i bajkowych stworów jest w biurze dobrze znane. To na jej biurku i pod nim mieszka najwięcej jednorożców. A talent artystyczny Agnieszka wykorzystuje teraz w trochę inny sposób – zazwyczaj w Photoshopie.

Architekci nie mają łatwo

Wielu chłopców marzy o tym, żeby w dorosłym życiu zostać piłkarzem, więc i w gronie limangosów nie mogło ich zabraknąć.

Michał Michalski z IT o karierze piłkarza myślał dosyć intensywnie:
– Odkąd sięgam pamięcią zawsze ciągnęło mnie do przeróżnych aktywności sportowych. W głównej mierze była to piłka nożna, miałem okazję podglądać na ekranie telewizora takich graczy jak David Beckham czy Ronaldo i marzyłem o tym, aby kiedyś zagrać u ich boku… Jednak moja kariera piłkarza zakończyła się na grze w lokalnym klubie dumnie brzmiącej nazwie TKS Biały Orzeł Mieroszów. Gdy kariera sportowca nie do końca poszła po mojej myśli, postanowiłem zostać architektem. Wiele ze swoich wspaniałych planów realizowałem w postaci budowania domków na drzewie. Wspaniałe obiekty, którym zdarzało się wchodzić w konflikt z siecią elektroenergetyczną – wspomina – Pomysł na architekta przeminął jednak wraz z nastaniem zimy, kiedy to mój idealny projekt igloo, zapadł mi się na głowę”.
Może igloo nie udało się uratować, jednak jedno jest pewne – Michał nie raz i nie dwa ratował nasz zespół z technologicznych opresji.

Czy żałujemy, że nasze życie nie potoczyło się tak jak planowaliśmy to w dzieciństwie? Zdecydowanie nie! Każdy z nas doskonale odnajduje się w tym, co robi, a marzenia z przeszłości zawsze można w jakimś stopniu spełnić. Ot choćby przebierając się na bal przebierańców, malując obrazy albo razem ze znajomymi rozgrywając mecze po pracy.

Zostań jednym z nas