Czekaliśmy na to cały rok…

Czas przed Świętami mija nam bardzo szybko – nie tylko ze względu na to, że listopad i grudzień to intensywny czas w całym e-commerce. Ostatnie tygodnie to dla nas czas przygotowywania Szlachetnej Paczki, udziału w charytatywnym Biegu Mikołajów i to, co najprzyjemniejsze Mikołajki dla dużych i małych, a także nasze coroczne Xmas Party – tym razem w klimacie nowojorskich klubów.

Nasza limangowa rodzina to nie tylko pracujący w biurze zespół, ale także najbliżsi naszych pracowników. Dlatego w tym roku po raz pierwszy w naszej historii zorganizowaliśmy Mikołajki dla Juniorów, których mamy już dwudziestu pięciu.

Wiemy też, że wielu dorosłych limangosów ma w sobie wciąż duszę dziecka – więc ich też zaprosiliśmy na wspólne świętowanie. Postanowiliśmy wykorzystać to, co dzieci robią najlepiej – czyli zabawę i naszą imprezę zorganizowaliśmy w Parku Trampolin GOjump. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, nie tylko dla najmłodszych.

Mikołaj przychodzi dwa razy…

Poza licznymi skokami i fikołkami, na dzieci czekały inne atrakcje, w tym odwiedziny najbardziej oczekiwanej osoby tego dnia – czyli samego Mikołaja. Przybył z wielkim dzwonkiem i worem prezentów. Każdy maluch otrzymał zabawkę albo książkę. Jak opowiadają nam rodzice wszystkie dzieciaki jeszcze długo wspominały naszą imprezę, a niektóre długo jeszcze skakały zamiast chodzić.

Po Mikołajkach dla małych, przyszedł czas na Mikołajki dla dorosłych limangosów 🙂 6 grudnia od rana czekały na nas w kuchni same pyszności – a wśród nich czekoladowe founde i świeże owoce. Elfy troiły się też, by nikomu nie brakło kawy i świątecznej herbaty, a w całym biurze słuchać było świąteczne piosenki. W naszej nowej części biura stanęła wysoka do sufitu choinka, podobno była tak ciężka, że Elfy ledwie dały radę wnieść ją do biura. Duża część osób specjalnie założyła świąteczne swetry, koszulki, uszy renifera i mikołajkowe czapki. Przydały się, gdy okazało się, że do naszego biura przyjechał sam Mikołaj! Szkoda, że Martin (nasz CEO) nie mógł tego zobaczyć. Bo akurat musiał wybiec gdzieś z biura. Na szczęście Mikołaj był do niego bardzo podobny. Dzielnie towarzyszyły mu piękne Elfki i pracowite Elfy, które pomogły rozdać prezenty. Każdy pracownik dostał modny plecak-worek. Będzie w czym nosić drugie śniadanie i lunch – szczególnie, że doczekaliśmy się powiększenia biura, a w nim nowej, większej kuchni. Teraz jeszcze więcej osób chętniej je posiłki w pracy.
O naszym nowym biurze napiszemy Wam więcej niebawem – czekamy na ostatnie elementy wykończenia, by pokazać Wam, jak wygodną przestrzeń do pracy udało nam się stworzyć.

… a do nas nawet trzy

Ukoronowaniem Mikołajowego czasu było nasze coroczne Xmas Party.
W tym roku wiedzieliśmy od kilku tygodni, że spotykamy się w restauracji Campo, a tematem przewodnim naszej imprezy jest styl nowojorskich klubów i zabawa do świtu.
Jak śmieją się osoby, które są w limango od początku, 6 lat temu pierwsze firmowe świąteczne spotkanie odbyło się w pizzerii. Wystarczyło zarezerwować jeden stolik i bez trudu wszyscy się zmieścili. Dziś zorganizowanie dla nas świątecznego spotkania jest naprawdę wyzwaniem – jest nas już prawie setka i coraz mniej we Wrocławiu miejsc, w których możemy wygodnie zjeść, a potem potańczyć.
Tym większe <3 dla Asi, naszej office manager, która zadbała o wspaniałą miejscówkę. Ale zanim zasiedliśmy przy stołach w Campo, odbyła się inna, ważna dla nas uroczystość. Od kilku lat mamy tradycję, że obdarowujemy się nawzajem małymi prezentami. Wcześniej w pełnej konspiracji odbywa się losowanie, a kartki z wylosowanymi nazwiskami są lepiej strzeżone niż niejeden sejf.
Nasze prezenty nie są drogie, ale każdy z nas robi wszystko, by poznać lepiej osobę, dla której przygotowuje upominek. Wiele prezentów jest tworzonych ręcznie i na rozpakowanie każdego wszyscy czekamy z niecierpliwością. Naszą nową tradycją, która pojawiła się w zeszłym roku jest też pisanie listów do Mikołaja. Niektórzy proszą go na przykład o wielkie pudło obranych mandarynek, inni o skarpetki nie do pary, a jeszcze inni o zasilenie konta fundacji opiekującej się kotami.
I pewnie byliśmy w tym roku bardzo grzeczni, bo wszystkie życzenia Mikołaj spełnił. Największe zaskoczenie przeżyła chyba nasza koleżanka Anka, która rok temu zgubiła swoja ulubioną rękawiczkę. W tym roku Mikołaj podarował jej dokładnie taką samą jak zgubiła!

Aż do świtu

Po rozdaniu prezentów wyruszyliśmy do Campo na kolację. Specjalnie dla nas powstało świąteczne menu, w którym tradycyjne świąteczne dania zostały interpretowane w zupełnie nowoczesny sposób. I tak na przykład do tradycyjnego śledzia podano roladki z łososia z odświeżającym twarożkiem, a zamiast barszczu z uszkami krem z buraków z kruszonym kozim serem. Tego dnia nikt nie liczył kalorii, ani lampek wypitego wina.
Dyskretnie przygrywał DJ Maciek Przestalski z wrocławskiego Radia RAM, a gdy skończyliśmy jeść – stoły poszły w kąt, muzyka zaczęła wibrować i cała przestrzeń stała się wielkim parkietem. Bawiliśmy się do wczesnych godzin rannych. Ostatni tancerze z powodzeniem mogli pójść na pierwszy dzienny tramwaj.

Wielki podziw dla Agi, Mart i Dawida, którzy w sobotę od 9:00 rano w naszym biurze prowadzili całodzienne warsztaty e-commerce dla studentów z WSB. Nikt nie mógł uwierzyć, że dzień wcześniej świętowali kolejny udany rok w limango na Xmas Party.
Chyba to prawda co mówią, że gdy lubisz swoją pracę, nie czujesz zmęczenia…

Tego dnia również wyjechała do magazynu w Trzebnicy przygotowana przez nas Szlachetna Paczka.  O tym, dla kogo ją przygotowaliśmy, kto nam pomagał i jak w całym 2017 roku jako #teamlimango włączaliśmy się w różne akcje pomocy opowiemy Wam w kolejnym wpisie.

Zostań jednym z nas