Wspólne śniadanie złożone z domowych przysmaków, wielki tort z bezą, malinami no i oczywiście szampan, a na koniec rejs po Odrze pod palmami – tak w ostatni piątek świętowaliśmy 6 urodziny limango w Polsce.
Tego dnia zaczęliśmy od śniadania. Pierwszy raz w nowej formule.
– Inspiracją, byliśmy my sami. Każdego dnia, gdy w naszej kuchni zaczyna się pora obiadu, zaglądamy sobie do talerzy, próbujemy, pytamy się nawzajem o przepisy na dania. Jest jak przy rodzinnym stole w porze niedzielnego obiadu, więc pomyśleliśmy, że takie właśnie powinno być nasze urodzinowe śniadanie – mówi Joanna Starosta, office manager.
Każdy z limangosów przygotował albo przyniósł coś pysznego. Była i zdrowa nutella i tosty z przeróżnymi dodatkami i razowe pieczywo i muffinki. Hummusy, pasty warzywne, twarożki, a nawet wegański smalec. Nie zabrakło świeżo wyciskanych soków i smoothie z owoców i warzyw. Słowem, było jak w najlepszej kawiarni, tylko jeszcze lepiej, bo całkowicie po naszemu.
Tego dnia świętowaliśmy kilka razy. Wielkim tortem uczciliśmy urodziny firmy, a upominkami zostały docenione osoby, które przepracowały w limango ponad 5 lat. To szczególnie ważne, że choć firma systematycznie się rozwija i dziś wrocławski zespół liczy już ponad 70 osób wciąż pracują z nami osoby, które zaczynały, gdy firma była małym startupem, bez zorganizowanej struktury i procesów. Fakt, że pierwsi pracownicy są z nami do dziś, często na stanowiskach team liderów lub headów pozwala nam jeszcze bardziej docenić jak wiele zmian przeszła nasza firma i jak ważny podczas tych wszystkich zmian był zorganizowany, rozwijający się i gotowy na nowe wyzwania zespół.
Tego dnia świat nam sprzyjał, bo chociaż podczas naszego popołudniowego spotkania podsumowującego Q2 rozszalała się prawdziwa ulewa, (deszcz walił o szyby i dachy) i zaczęliśmy wątpić w nasz wieczorny rejs, to wraz z ostatnim slajdem w prezentacji Martina, naszego CEO, na niebo znowu wyszło słońce.
Dzień zakończyliśmy na Odrze, na statku Goplana na którym czekał na nas kolektyw barmański, świetna muza i relaks pod palmami. Nieocenioną niespodzianką podczas rejsu okazała się możliwość zejścia na ląd i ognisko na wałach w okolicach Zoo. To pozwoliło nam uzupełnić siły i bawić się na statku, a potem w klubie aż do rana.
A teraz wracamy do pracy, by nasze 7. urodziny były okazją do świętowania jeszcze większej liczby sukcesów!